„Gazeta Warszawska” o Wydminach – warto przeczytać!

Tego dnia Wydminy znalazły się w wolnej Polsce…

Interesujący list od Pani Ewy Berezy z Wydmin (gmina we wschodniej części woj. warmińsko-pomorskiego, tutaj też mamy wiernych Czytelników). Pisze m.in. o ważnych działaniach gminy, w której kilka miesięcy temu postawiono pomnik bohaterowi antykomunistycznego podziemia ppor. Kazimierzowi Chmielowskiemu, ps. Rekin i rozpoczęto poszukiwania szczątków Żołnierzy Wyklętych. Jest nadzieja, że znalezione zostanie również miejsce pochówku bohaterskiego podporucznika.

 

Warto przypomnieć, że w listopadzie 1945 r. zorganizował on 90-osobowy oddział, znany jako 3. Wileńska Brygada Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Dwa miesiące później konny pluton pod jego dowództwem opanował mazurską miejscowość Wydminy. Rozstawiono posterunki i wywieszono w centralnym miejscu wydmińskiego rynku flagę z orłem w koronie. Był dzień 14 lutego 1946 r. Tego dnia Wydminy znalazły się w wolnej Polsce nie tylko w wymiarze symbolicznym. Ratusz i miasteczko należały do partyzantów. Wzbudziło to ogromną wściekłość czerwonych i żądzę natychmiastowego odwetu. W kierunku Wydmin ruszyły połączone siły NKWD, UB i LWP. Pod Orłowem doszło do największej bitwy, jaką stoczyli na terenie Mazur żołnierze antykomunistycznego podziemia z wysługującymi się Moskwie oddziałami. „Rekinowi” udało się wyjść z częścią oddziału z okrążenia. Walczył i ukrywał się dalej. Ubecy doprowadzili do jego aresztowania dopiero 3 grudnia 1948 r. Osądzony w pokazowym procesie w Białymstoku, został skazany 1 października 1949 r. na karę dożywotniego więzienia. To było jednak za mało dla zbrodniarzy z białostockiej prokuratury. Żądali krwi. Doprowadzili do rewizji wyroku i 14 stycznia bohaterski oficer został skazany na karę śmierci. Rozstrzelano go 1 kwietnia 1950 r. Miał zaledwie 25 lat. Dopiero 45 lat później wyrokiem Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego wyrok uznano za nieważny. Pomnik w Wydminach odsłoniła jego siostrzenica Magdalena Bielska, w obecności łączniczki oddziałów AK na Wileńszczyźnie Krystyny Strączyckiej. Była tam również nasza Czytelniczka, która oprócz informacji o tym wydarzeniu przysłała nam też zdjęcia pomnika. Cóż, więcej nam trzeba takich włodarzy gmin, którzy myśląc o teraźniejszości i przyszłości, doceniają wartość historii, dbając o to, by oddać należne honory tragicznym bohaterom przeszłości. Warto na takich głosować podczas najbliższych wyborów samorządowych. Pozdrawiamy serdecznie Panią Ewę Berezę z Wydmin (a nie z Wydminów, jak wydrukował złośliwy chochlik, gdy wspominaliśmy o Pani przy okazji plebiscytu na Prawego Polaka).”

Źródło: http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/czlowiek-z-lasu/item/219-wspomnieni

Przewiń do góry